piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 2 "Potrzebuję miłości i uczuć prawdziwych, ale wolę nic nie mieć, niż mieć coś na niby"

   
                                                                      Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem. <3


Czasem wszystkim jest ciężko. Udajemy szczęśliwych, skrywamy w środku nasze emocje i tłumimy uczucia. Uśmiechamy się, a w środku, czujemy ból. Strach, smutek, samotność. Te wszystkie uczucia, tak często nam towarzyszą. Nikt nie chce cierpieć, ale to właśnie dzięki tym uczuciom, przekonujemy się, jak jest naprawdę. Bo chyba wszyscy wiedzą, że życie, nie jest tak łatwe jak się wydaje?



Podeszła do swojej szafki. Wyciągała książki na zajęcia, jednak myślami była zupełnie gdzie indziej. Jej myśli toczyły ze sobą walkę, na niczym nie mogła się skupić. Czuła się, jakby nie była sobą. Nawet nie zauważyła, kiedy książki wyleciały z jej szafki. Westchnęła ciężko i schyliła się, aby je podnieść. Spostrzegła się, że ktoś trzyma dłoń na jej ręce. Poczuła przyjemne ciepło i mimowolnie się uśmiechnęła. Podniosła delikatnie głowę i ujrzała Włocha, który zawitał dziś w ich studiu. Uśmiech od razu zszedł z jej twarzy, a zamiast tego, pojawił się ledwo widoczny grymas. Brunet pomógł jej pozbierać rzeczy.

-Nie musisz się nade mną litować i mi pomagać. 

Pomóż proszę, już nie daję rady.


Odwróciła wzrok. Pośpiesznie wstała i włożyła podręczniki na swoje miejsce.

-Ale chcę. O czym tak myślałaś?

To mój świat i moje myśli. Tylko ja mam do nich dostęp.


-O niczym ważnym. Dlaczego w ogóle się o to pytasz? Przecież jesteśmy wrogami.

-Wrogami? Nigdy tak nie myślałem. -przyznał. -Wrogowie to konkurenci. A z tego co wiem, my ze sobą nie konkurujemy. -odszedł bez słowa, zostawiając blondynkę samą, ze swoimi myślami. 

~~~~~~


Stała na korytarzu szkolnym, wraz ze swoim przyjacielem. 

-Ej, co Cię gryzie? -spytał Leon.
On zawsze był taki. Taki kochany, opiekuńczy, zawsze się o wszystkich martwił. Umiał doradzić i pomóc w potrzebie. Nigdy jej nie zawiódł. Dlatego właśnie, tak go kochała.
-Nic Leon, wszystko jest w porządku. 
-Pamiętasz, kiedy byliśmy razem na lodach?
-Chyba ze sto lat temu. -uśmiechnęła się.
-To co powiesz, żebyśmy razem wyskoczyli? -spytał, stając naprzeciwko niej.
-Wiesz, nie mogę dzisiaj. Umówiłam się z Natalią. -skłamała. Nie miała dzisiaj najmniejszej ochoty na jakiekolwiek wyjścia, jedyne o czym myślała, to dom. -Wybaczysz mi?
-Nie przejmuj się, pójdziemy innym razem, tak?
Pokiwała głową, na znak. Źle się czuła, że okłamuje swojego przyjaciela, jednak nie umiała mu normalnie odmówić.
-Ja już lecę, do zobaczenia na zajęciach. -ucałował policzek dziewczyny i poszedł. Ona zaś, ponownie podeszła do szafki, aby wyciągnąć strój na zajęcia. Otworzyła małym kluczykiem kłódkę, a ze środka wyleciało zdjęcie. Zdjęcie Federico, z autografem. Zgniotła zdjęcie w kulkę papieru i jednym ruchem ręki wyrzuciła je do kosza. Czego ten chłopak od niej chce?

~~~~~~


Kolejne zajęcia. Kolejny wysiłek, pot i nowe umiejętności. To właśnie dziś, miało odbyć się losowanie, na które wszyscy z niecierpliwością czekali, już od tygodnia. Każdy, wraz z wylosowanym partnerem, miał wymyślić choreografię, do wybranej piosenki. Każdemu zależało na wygranej, w końcu nagroda, była nie byle jaka. Wyjazd do Hiszpanii, a konkretniej jej stolicy - Madrytu. Na całe trzy dni.
Ludmiła z niecierpliwością czekała na wybór par. Miała nadzieję, że wylosuje odpowiedniego dla niej partnera.
-Zdenerwowana? -zagadnął Leon.
-Trochę. W sumie, nie wiem czym, to tylko taniec, nic wielkiego...
-Ale jednak Ci zależy. Każdy chce dać z siebie wszystko. Każdy pragnie być najlepszy i pokazać sto procent swoich możliwości. Jednak powinniśmy pamiętać, że to tylko i wyłącznie zabawa. Nie martw się.
-Dziękuję. Z kim chcesz tańczyć? spytała po chwili ciszy, poprawiając włosy na bok. Zawsze to robiła, kiedy była zdenerwowana.
-Z Tobą -puścił jej oczko. -Naty pewnie chciałaby tańczyć z Maxim.
-Co? -zapytała zdezorientowana Natalia, wyrwana z transu.
Oboje zaczęli się śmiać. Kruczowłosa tylko patrzyła, nie wiedząc o co chodzi dwójce przyjaciół.

 ~~~~~~~~


Federico trzymał w ręce kawałek papieru,  na którym znajdował się napis. Imię partnerki z którą miał tańczyć. Zwykle to dziewczyny losują, tym razem, było inaczej. W końcu zebrał się na odwagę i spojrzał na karteczkę. Przeczytał po cichu jej imię -Ludmiła. Dziewczyna była niezwykle utalentowana, jednak bardzo kapryśna i fałszywa.

Spojrzał w jej stronę. Jej duże, brązowe oczy, błądziły wzorkiem po sali. Była przejęta konkursem, to było widać. Podszedł do niej wolnym krokiem.
-Cześć partnerko.
-Ja, mam z Tobą tańczyć?

Nie, tylko nie on.



-Nie, to na pewno pomyłka. -Pablo. -podeszła do nauczyciela. - Nie będę z nim tańczyć.

-Ludmiła, albo zatańczysz z Federico, albo oblejesz i możesz pożegnać się ze studiem.
               
 ~~~~~~~

Cierpiała. Nie czuła radości. Nie czuła nic, poza strachem i bólem. Radość od dawna była nieznanym dla niej uczuciem, za którym szczerze tęskniła. 


Jak to jest być zakochaną?


I nic nie mogło jej już pomóc. Może potrzebowała własnie miłości, której ciągle się wypierała? Może potrzebowała osoby, która zawsze będzie przy niej? Osoby, która będzie kochać. Szczerze, prawdziwie...


 Nie udawaj.


Ale po co? Przecież dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że miłość, nie jest taka piękna. Nie taka łatwa, jak się wydaje. Nie taka jak w bajce. "I żyli długo i szczęśliwie" -nie ma prawa istnieć. Przecież książęta z bajki, tak naprawdę nie istnieją.


Czy warto próbować?


-Naprawdę tak bardzo nie chcesz tańczyć z Fede?

Ludmile już nie chodziło tu o konkurs, ale o samo spędzanie czasu z Włochem. Był inny. Chociaż próbowała mu dogryźć i być nie miła, on nic sobie z tego nie robił. I to ją denerwowało.
Federico stał z boku, przysłuchując się rozmowie Leona i Ludmiły. Wiedział, że nie będzie zadowolona, jednak nie spodziewał się takiego wybuchu.
-Nie. Federico jest bardzo dobry, mamy duże szanse na wygraną. W końcu to gwiazda U-mix'u.
Sam nie rozumiał, o co chodzi tej dziewczynie. Najpierw robi awanturę na całą klasę, a potem się cieszy.
-To czemu zrobiłaś taką aferę?
 Nie mogła, tak po prostu się zgodzić. To nie byłoby w stylu Ludmiły. TEJ Ludmiły, którą wszyscy uważają za egoistkę bez uczuć. A przecież ona nie chciała, aby ktoś poznał jej prawdziwe oblicze.
-Z przyzwyczajenia. -odpowiedziała, spuszczając głowę.
Miała już dość. Miała dość bycia tą złą, ciągłego krzywdzenia ludzi. Ale nadal wspominała słowa matki. To ją motywowało.

~~~~~~~~~


-Mirta, już wróciłam! -krzyknęła, zamykając za sobą drzwi. Wchodząc do kuchni, od razu poczuła śliczny zapach. Gosposia jak zwykle coś pichciła.

-Cześć dziecko. Jak było na zajęciach?
-Dobrze. Gdzie jest Livi? -spytała, zmieniając temat. Nie chciała jej zadręczać swoimi problemami. Była jej wdzięczna za opiekę. W pewnym sensie zastępowała jej matkę, której nie miała...
-Jest w swoim pokoju. Zawołaj ją, upiekłam jej ulubione ciasto.
-Jesteś kochana. Już po nią idę. -ucałowała policzek kobiety i udała się schodami do pokoju siostry.
Dom był bardzo duży. Osoby które nie przebywały w nim za często, z łatwością mogłyby się zgubić.
Uchyliła lekko drzwi. Livi siedziała przy biurku. Ludmiła dobrze wiedziała, co właśnie robi jej siostra. Tworzy. Tworzy coś pięknego. Jak na dziewięciolatkę, była bardzo utalentowana. Szkoda tylko, że nie wykorzystywała swojego talentu.
-Cześć. -przywitała się, siadając obok niej. -Piszesz?
-Tak. Chcesz przeczytać? -zapytała, wręczając jej kartkę do ręki.
-Jasne. -włożyła pasmo włosów za jej ucho. -Zejdziesz na dół?
-Nie chcę. -odpowiedziała, wracając do wcześniejszego zajęcia.
-Mirta upiekła Twoje ulubione ciasto. -szepnęła jej do ucha. Dziewczynka momentalnie wstała z fotela i pobiegła do kuchni.
Przeczytała wiersz. Jej siostra była bardzo utalentowana i chyba nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Ludmiła była jedyną osobą, która mogła czytać prace Livi. Kochała swoją siostrę nad życie. W końcu, była jedyną jej rodziną...

-------------------------------------------

Witajcie. <3 Więc tak.
-Rozdział miał być zatytułowany dla jednej osoby, ale nie dałam rady. Zostawiliście mi tyle pięknych komentarzy, że nie umiałabym wybrać. Dlatego rozdział dedykowany jest wszystkim, co skomentowali prolog. Dziękuję <3  
-Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się następny rozdział. Prawda jest taka, że tkwię na tym 3 rozdziale już od dwóch tygodni i za nic nie mogę go skończyć. Nawet zaczęłam już pisać 4. Serio, pomocy. ;__;
-Bardzo dziękuję Ellie Verdas Pasquarelli za pomoc. Zawsze można na Ciebie liczyć kochanie. <3
-Powracam do tych komentarzy. :D Naprawdę, nie wierzę, skąd tyle ich jest? To dopiero 1 rozdział, nie mam pojęcia czym sobie zasłużyłam na taką ilość, ale dziękuję. Jesteście kochani. 
-Obiecałam, że rozdział będzie lepszy, a nie jest. Jest tylko trochę dłuższy. Dlatego przepraszam, postaram się napisać lepszy (co i tak mi nie wyjdzie ^^ )
Dobra, to tyle na temat. Wybaczcie, że tak zanudzam. ;)
Proszę, wyraźcie swoją opinię w komentarzu. Przyjmuję krytykę. Napiszcie mi, co mogłabym zmienić, postaram się poprawić. Liczę na szczere opinie. :)
//Veronica


czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 1 "Najtrudniejsza rzecz w życiu, to udawanie kogoś, kim nie jesteś".




Rozdział dedykowany wszystkim, którzy skomentowali prolog. Dziękuję za motywacje, kochani ♥

Życie. Często bywa smutne, bolesne, trudne, czasem warte łez. Każdy z nas ma swoje problemy, smutki, swoją historię. Własną historię, której nie zna nikt. Każdy z nas, przeżył co innego. Dlatego nie oceniaj innych, nie wiedząc, jacy są naprawdę i jaką wartościową osobą, mogą być w środku. Kiedy kogoś zranisz, pamiętaj, że jutro możesz już nie mieć okazji powiedzieć "przepraszam".



Studio OnBeat. Najlepsza szkoła muzyczna w Argentynie. To tutaj dzieciaki rozwijały swoje talenty i robiły to, co kochały. Tu zaczęły się pierwsze przyjaźnie, miłosne rozterki. Właśnie tu, wszystko się zaczęło.
Pewnym krokiem weszła do Studia. Rozejrzała się naokoło, od razu zauważyła swoją najlepszą przyjaciółkę. Ruszyła przez korytarz szkolny, stukając przy tym swoimi obcasami. Tym samym, zwróciła na siebie uwagę innych ludzi. Różowe rurki i przyległa bluzka w panterkę, idealnie podkreślały jej szczupłą sylwetkę. Długie blond włosy, były idealnie ułożone. Całość dopełniał mocny makijaż, na który zawsze poświęcała mnóstwo czasu. Nikt nie mógł wiedzieć, że nie jest doskonała, że jej cera nie jest tak gładka, a rzęsy nie są tak długie. Ukrywała prawdziwą siebie, pod grubą warstwą makijażu. Taka już była.
Ludmiła. Śliczna blondynka, o długich włosach i jasnej karnacji. Z wierzchu arogancka i wścibska. Myślała, że jak będzie taka, będzie lepiej. Myślała, że w ten sposób, odstraszy od siebie innych. Nie chciała kochać, ani być kochaną. Tylko nieliczni, znali jej prawdziwe oblicze. W środku była delikatna, wrażliwa. Nawet jedno słowo, potrafiło ją zranić. Nigdy tego po sobie nie pokazywała. Nie chciała, by ktoś widział, że jest słaba. Zbyt wiele nacierpiała się w swoim życiu. O tym co przeżyła, wiedziała tylko jedna osoba.
Przywitała się z przyjaciółką. Jednak ciemnowłosa, nie odpowiedziała jej. Była zbyt zajęta, patrzeniem na najlepszego rapera w Studiu. Tak, mowa o Maxim. Uroczym chłopaku z czapką z daszkiem na głowie. Kochała go od trzeciej klasy. Zawsze zaprzeczała, że coś do niego czuje, ale wszyscy doskonale wiedzieli, że ta dwójka ma się ku sobie.
-Na co czekasz? Idź zagadaj -popchnęła ją w stronę chłopaka.
-Ja? Nie, no coś ty.
   
~~~~~~
Siedziała w sali tanecznej. Czekała, aż zaczną się zajęcia z Gregorio. Rozejrzała się po sali i popatrzyła na każdego z osobna. W końcu natknąła wzrokiem na swojego najlepszego przyjaciela -Leona. Rozciągał się przed rozpoczęciem tańca.  

5-letnia blondynka z włosami anioła, siedziała w piaskownicy. Bawiła się, robiąc babki z piasku. Już od godziny siedziała i tworzyła swoje 'arcydzieło'. Zauważyła, że podszedł do niej jakiś chłopak. Był dużo starszy. Zaczął niszczyć zamek, jednocześnie sypiąc piaskiem na Ludmiłe. Kiedy sobie poszedł, zaczęła płakać. Zakryła twarz dłońmi, a po jej policzkach poleciały łzy. Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła, że ktoś wtyka jej chusteczkę pod nos. Był to chłopiec, z zielonymi oczami.
-Nie płacz. Pomogę Ci to odbudować. Jestem Leon, a ty? -spytał, podając jej małą rączkę.
-Ludmiła.

-Ludmiło Ferro, możesz się obudzić i zacząć uczestniczyć w zajęciach? -z rozmyślań wyrwał ją głos nauczyciela. Pospiesznie dołączyła do reszty grupy. Spięła swoje włosy w wysokiego koka. Zaczęła tańczyć. Taniec był całym jej życiem, tak samo jak śpiew. Uwielbiała to robić. Nie uważała siebie za wybitną, jednak wszystkim mówiła, że to ona jest najlepsza.
To był jej plan. Plan odsunięcia się od ludzi. Realizowała go już bardzo długo. Czasem juz miała się poddać, już myślała, że pęknie. Ale nie. Ciągle powtarzała sobie, że musi być silna, że nie może się poddać.
-Zatańczcie układ numer dwa.
Destinada a brillar. Typowa piosenka dla Ludmiły. Szczerze mówiąc, nie lubiła tej piosenki. W ogóle nie oddawała jej prawdziwego charakteru. Grupa, mimo dużych starań, nie umiała zatańczyć na tyle dobrze, by zadowolić nauczyciela.
-Ludmiło, widzę, że ty jedyna dobrze pamiętasz kroki. Pokaż tym ofermom jak się tańczy.
Wyszła na sam środek. Głęboki wdech.

~~~~~

Wysoki brunet, wszedł wolnym krokiem do Studia. Nie było go tu od roku. Teraz, kiedy zakończył umowę z U-mixem, w końcu mógł się tu normalnie uczyć. Nic się tu nie zmieniło. Te same sale, korytarze. Jedynie nazwa uległa zmianie. Udał się do sali, z której dobiegała muzyka. Stanął w drzwiach i przyglądał się zajęciom, prowadzonym przez Gregorio. Na samym środku sali tańczyła dziewczyna, z długimi blond włosami. Wkładała w taniec tyle miłości, to było widać. Każdy krok stawiała z gracją, lekkością. Pamiętał ją. To była ta diwa, która zawsze dokuczała Violettcie.
-Federico! -usłyszał swoje imię i zobaczył, że wszyscy biegną w jego kierunku.
-Dziękuję Ludmiło, za pokazanie układu -usłyszał głos nauczyciela.
Każdy po kolei witał się z nowo-starym uczniem, jedynie Ludmiła stała z boku. Spojrzał w jej oczy. Miała taki pusty, zagubiony wzrok. Jakby nie była sobą...
-Proszę o skupienie się na zajęciach! Skoro widzieliście już układ, zatańczcie go teraz razem. A ty -wskazał na Włocha. -Po prostu stój i patrz. Może czegoś się nauczysz -mruknął po cichu.
Posłusznie stanął z boku i zaczął przyglądać się choreografii. Wszyscy byli naprawdę świetni.
-Dobrze, koniec na dziś -oznajmił Gregorio, nie powstrzymując się, od nie miłych uwag w stosunku do uczniów.
Wszyscy wyszli z sali, została jedynie Ludmiła, która poprawiała sobie fryzurę w lustrze.
-Hej -przywitał się.
-Cześć... -odpowiedziała pod nosem.
Podeszła do parapetu,  na którym leżała jej torba. Zarzuciła ją na ramię. Już miała wejść, ale stanął jej na drodze.
-Czego chcesz? Chce przejść -wywróciła oczami. 
-Wiem. Chciałem tylko powiedzieć, że świetnie dziś tańczyłaś.
-Doskonale zdaję sobie sprawę, nie musisz mi tego uśmiadamiać -zarzuciła swoje blond loki i wyminęła go.
On zaś, był jej strasznie ciekawy. I sam nie miał pojęcia, dlaczego..
                                                                                                 
--------------------------------------------------
Witajcie, tak oto przybywam z rozdziałem. Wiem, że za długie to to nie jest, ale to mój pierwszy rozdział, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Nie wiem czemu, mam wrażenie, że wszyscy się tu spodziewali jakiegoś "BUM CZARY MARY". Opowiadanie, najzwyklejsze w świecie, napisane też bez rewelacji. Ale może mi się tylko zdawało? ;)
Proszę, wyraźcie swoją opinię w komentarzu. Przyjmuję krytykę. Napiszcie mi, co mogłabym zmienić, postaram się poprawić. Liczę na szczere opinie. :)
//Nicusia
(Tak, lubię ten skrót. Taki słodkii ;3)